2. Drezdenecka Dycha „Pobiegnij dla Nadii” przeszła do historii!

Wybaczcie ale potrzebowałem nieco czasu, żeby zebrać myśli i napisać kilka słów o tym, co się ostatnio wydarzyło. A działo się naprawdę wiele. Chcąc zebrać to wszystko do kupy i określić to jednym zdaniem, przychodzi mi na myśl takie stwierdzenie ”Ufff… co to był za weekend”. W zasadzie to można by to rozwinąć jeszcze szerzej na: co to były za tygodnie i miesiące. Z perspektywy zawodnika impreza biegowa trwa dzień, maksymalnie dwa. My żyjemy nią dużo, dużo dłużej. Jak długo? Opowiem, ale zacznijmy od początku.

Przygotowania do tegorocznej edycji Drezdeneckiej Dychy rozpoczęliśmy już w październiku. Pierwsze spotkanie, przedstawienie pomysłów, burza mózgów i ostatecznie podjęte decyzje. Wiedzieliśmy już co chcemy robić i dla kogo, dlatego od razu przystąpiliśmy do działania. Uruchomiliśmy kontakty, łapaliśmy partnerów, sponsorów i wszystkich tych, którzy mogli nam pomóc. Walczyliśmy z papierologią, pozwoleniami i całą resztą biurokracji. Większość rzeczy ogarnęliśmy do końca lutego i byłem przekonany, że nic już nas nie zatrzyma. I nie myliłem się, chociaż przez moment, na jakieś dwa tygodnie przed biegiem zrobiło się gorąco w związku z zabezpieczeniem trasy biegu ale na szczęście udało nam się dojść do porozumienia i mam nadzieję wybrnąć z sytuacji.

12983191_1157878654243841_4517469421519924443_o
Dla mnie weekend tez zaczął się już w piątek. Tego dnia zapakowani nagrodami, brandingiem i resztą tobołów, po sam sufit samochodem zwieźliśmy się z Poznania. Sobota zaczęła się niewinnie. Z samego rana ruszyłem na trening, spokojne 18km, starając się wykorzystać go maksymalnie na reset głowy, bo w świadomości miałem już nadciągający niczym huragan kocioł. Prawdziwa zabawa zaczęła się wczesnym popołudniem, kiedy to ruszyliśmy do Zespołu Szkół im. Henryka Sienkiewicza przygotowując teren pod biuro zawodów i prelekcje. Nawet nieźle uwijaliśmy się z robotą. Pakowanie pakietów startowych, rozstawienie biura, ustawianie sali wykładowej i projekcji szło niemal jak z płatka. Pomimo uruchamiania biura zawodów o godzinie 18:00 zawodnicy zaczęli do nas docierać przed czasem. Frekwencja zarówno w biurze, jak i na prelekcjach zaskoczyła nawet mnie samego 🙂 Tego wieczoru wydaliśmy niemal 160 pakietów, a prelekcje odwiedziło blisko 60 słuchaczy. Oficjalnie wieczór ten zakończyliśmy tuż przed 21:00, mniej oficjalnie o 1:00 w nocy, po posprzątaniu po sobie oraz omówieniu taktyki na dzień zawodów.

12973247_1157886130909760_8737727004897441317_o
Niedzielę otworzyliśmy stosunkowo wcześnie, już na 8:00 byliśmy umówieni na transport pakietów, wody i wszystkich niezbędnych innych na halę. Biuro i miasteczko zdrowia uruchamialiśmy już o 9:00 więc czasu nie było dużo. Od tego momentu nie pamiętam zbyt wiele 🙂 W dniu biegu wydawało mi się, że byłem wyjątkowo spokojny i wyluzowany, jednak z czasem uświadomiłem sobie, że to były pozory. Przeżywałem to pewnie równie mocno jak pierwszą edycję z tym, że dobrze to ukrwałem. Pamiętam, że roboty było mnóstwo: muzyka, branding, barierki, brama startowa, poinstruowanie wolontariuszy, organizacja depozytu, kłopoty w biurze zawodów, pilot i przejazd po trasie, co chwilę zaczepiający znajomi. Cały ten sajgon rekompensował mi jednak widok całej hordy biegaczy przewijający się przez miasteczko zdrowia, biuro zawodów i okolicę startu. No i rzecz jasna odbywające się w międzyczasie towarzyszące biegi dziecięce. Wyluzowałem dopiero na półgodziny przed startem, kiedy to po raz ostatni pojechałem z pilotem na trasę biegu, przy okazji rozstawiając znaczniki kilometrów. W samochodzie odetchnąłem. Pamiętam jak powiedziałem kierowcy: „cieszę się, że to już za moment się zaczyna”. Objazd skończyliśmy na kilka minut przed startem biegu głównego.

12971052_1157891177575922_1022131281749283108_o

Po przygotowaniu auta, po raz ostatni pobiegłem w okolice startu dopytując wszystkich czy wszystko gra, czy są gotowi. Nikt nie zaprzeczył, więc wróciłem do auta i tam wyczekiwałem strzału startera. Zapadła cisza… Po chwili padł strzał i tłum blisko 600 zawodników ruszyło w naszą stronę. Od samego początku mordercze tempo narzucił Paweł Tarasiuk i nic dziwnego, bo tego dnia był niesamowicie mocny ostatecznie wygrywając z wynikiem 30:28! Po odprowadzeniu zwycięzcy wyskoczyłem z auta, zabrałem garść medali i podobnie jak przed rokiem poszedłem witać zawodników kolejno meldujących się na mecie. To lubię robić najbardziej. Nawet nie wiecie ile sprawia mi to radości i satysfakcji, nawet jeśli muszę dźwigać kilkadziesiąt medali jednocześnie, a wiecie, że nasze do drobnych nie należą 🙂 Na mecie doczekałem ostatniego zawodnika, po czym zaczęliśmy przygotowania do dekoracji i losowania. To druga najfajniejsza część dnia biegu, kiedy osobiście mogę pogratulować najszybszym zawodnikom imprezy. Po ponad godzinie posyłania gratulacji i uścisków, wręczania nagród i losowania rozpoczęliśmy walkę z czasem o jak najszybsze posprzątanie wszystkiego, co wcześniej na wariata rozstawialiśmy. Ta część zawsze idzie sprawniej dlatego w niecałą godzinę było już po wszystkim. Zapakowaliśmy auto, tradycyjnie po sam sufit, po czym pojechaliśmy do rodziców dopakować jeszcze rzeczy prywatne i wreszcie coś zjeść. Bo w ciągu dnia jakoś nie było ku temu sposobności. Do Poznania dojechaliśmy dopiero o 22:00 i już się nie rozpakowując położyliśmy się spać, choć pewnie precyzyjniej byłoby powiedzieć padliśmy na twarz.

JPS_1071
Kolejne dni polegały na rozliczeniu się z wszystkiego. Odesłanie bramy startowej, banerów, flag. Odwiezienie znaczników kilometrów. Wystawienie i opłacanie faktur oraz wszystkie pozostałe, których nie sposób wymienić. Nawet dziś dzień jeszcze domykam pewne tematy związane z biegiem. Przez ten czas analizuję wszystko co się wydarzyło, zastanawiam się co możemy poprawić, szukam nowych rozwiązań bo jak się domyślacie to jeszcze nie koniec historii tego biegu. Za rok wracamy silniejsi o kolejne doświadczenia i mam nadzieję, ba obiecuję, że nie damy plamy.
Na sam koniec już chciałem podziękować wszystkim Wam uczestnikom, że w swoich kalendarzach biegowych rezerwujecie termin na Drezdenecką Dychę. Bez Was, nie byłoby nas.

Do zobaczenia za rok!

Pełna galeria zdjęć dostępna na facebook-owym profilu Wybiegać marzenia oraz pod linkiem.

Wyniki biegu głównego: http://maratonczykpomiarczasu.pl/sites/default/files/II%20Drezdenecka%20Dycha%20-%20open.pdf

Wyniki biegów dziecięcych:  http://maratonczykpomiarczasu.pl/sites/default/files/Drezdenecka%20dycha%20dzieci.pdf

12983772_1157892324242474_7513927165708348433_o