Badania wydolnościowe. Dlaczego warto wiedzieć o sobie więcej?

Zapewne każdy z Was zastanawiał się kiedyś nad swoim treningiem. Nad tym, czy robi to wystarczająco często, długo i intensywnie. A może właśnie jest zupełnie odwrotnie i Twój plan treningowy eksploatuje Ciebie przesadnie mocno. Na te i inne pytania możemy znaleźć odpowiedź udając się do specjalistów i wykonując kilka, mniej lub bardziej skomplikowanych, badań.

Dokładnie tak stało się w moim przypadku. Dwa tygodnie po swoim życiowym maratonie udałem się do centrum diagnostyki sportowej i poradni dietetycznej Diet&More, by sprawdzić na jakim poziomie wytrenowania obecnie się znajduję i jakie są najważniejsze potrzeby mojego organizmu. Przeprowadziliśmy bardzo skrupulatną analizę, w skład której weszło badanie podstawowej przemiany materii, składu ciała, spirometria oraz badanie wydolnościowe (test CPET).

Badanie podstawowej przemiany materii

Ta część badań była zdecydowanie najprzyjemniejszą. Polegała na robieniu niczego, leżeniu i relaksowaniu się przez kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt minut. Stale podłączona do aparatury maska monitorowała i analizowała wydychane przeze mnie powietrze. Badanie to przeprowadza się na czczo i w stanie pełnego wyciszenia. W ten sposób określiliśmy mój dzienny limit energetyczny, niezbędny do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania narządów wewnętrznych oraz procentowy udział substratów w pozyskiwaniu energii. W ten sposób dowiedziałem się, że jem za mało i źle bilansuję posiłki. Większość wykorzystywanej przeze mnie energii pochodzi ze spalania węglowodanów, co niestety ogranicza wykorzystanie energii z tłuszczów, przez co najzwyczajniej w świecie w niego obrastam J Potwierdziło się to w dalszej części badań, ale o tym napiszę w następnej części tekstu.

Analiza składu ciała

Poprzednią taką analizę wykonywano mi na początku września i uwierzcie mi, że w głowie mi się nie mieściło, że w przeciągu nieco ponad miesiąca, aż tyle może się zmienić. Jestem świadom tego, że po powrocie z Berlina wyraźnie się rozpuściłem ale utrata blisko 1kg mięśni kosztem przybrania 1kg tłuszczyku to lekka przesada. To była właśnie ta część…

Spirometria

To krótkie, lecz trudne do wykonania badanie polegające na wykonaniu szybkiego i maksymalnie wydłużonego wydechu poprzedzonego kilkoma spokojnymi wdechami. Moja próba udała się dopiero za trzecim razem i przyznam szczerze, że niewiele brakowało bym wydychając wcisnął sobie przeponę w jelito. Wynik tego testu pokazał, że płuca mam niczego sobie J

Test CPET…

czyli właściwe badania wydolnościowe. To prawdziwe wyzwanie polegające na biegu na bieżni mechanicznej z ciągle zwiększającą się prędkością. Próbę rozpoczynamy od biegu z prędkością 8km/h, a kończymy w momencie, w którym nie będziemy w stanie kontynuować wysiłku. W tym czasie stale monitorowane były zmiany tlenowe oraz tętno. Od samego początku próby widać było, że to nie jest „mój dzień”. Parametry sugerowały wyraźny brak świeżości, a mi samemu biegło się wyjątkowo ciężko. Ten dzień, zdecydowanie nie był moim dniem. Zalany potem i zasapany niczym parowóz, odmówiłem dalszego wysiłku przy prędkości 3min/km i tętnie 177ud./min.

Na zakończenie naszego spotkania specjaliści Diet&More precyzyjnie podsumowali wyniki. Porównali analizę składu ciała do tej wykonywanej wcześniej, wychwycili popełniane przeze mnie błędy żywieniowe, ustalili moje progi treningowe, czyli wartości tętna, w których powinienem realizować konkretne jednostki treningowe. Widać w nich jasno i wyraźnie, że jestem wyczerpany sezonem i potrzebuję odpoczynku dlatego z niecierpliwością czekam na ostatni start tego sezonu i następujący po nim okres roztrenowania.

A po nim wrócę do sumiennego, ciężkiego treningu pełen nadziei, że współpraca z Diet&More pomoże mi w wykonaniu następnego kroku w stronę kolejnego biegowego marzenia…