Dziwny sen przedmaratoński.

Dziś miałem zabrać się za pisanie, a w nocy dopadł mnie klasyczny proroczy sen przedmaratoński. Nie wiem czy Wam także zdarza się śnić o zawodach, krótko przed nimi? Bo u mnie to już norma.

Przed ubiegłorocznym Poznań Maraton śniłem, że spóźniłem się na start ponieważ koczowałem w Toi Toi załatwiając sprawy niecierpiące zwłoki.

Dziś natomiast senne marzenie było dla dużo bardziej pobłażliwe. Śniłem, że zrobiłem ten maraton i to z niebyle czasem. Cyfry te zapadły mi mocno w pamięci i wyglądały następująco 2:38:16. Czas marzenie.

W moim odczuciu sny te to pierwsza oznaka stresu przedstartowego. Oby tylko nadchodzący Dębno Maraton, zakończył się dla mnie w lepszym stylu niż jesienny ubiegłoroczny start. Oby ta diametralna zmiana treści w obu snach, przełożyła się na zmianę wyniku.

A skoro Poznań M nie wypalił, niech wypali Dębno!